Kiedy obie dojechały do restauracji i mieszkania Jeong Hui, było już ciemno. Ji An jak automat wysiadła z taksówki i w milczeniu, noga za nogą, weszła do środka. Nikogo nie było, bo na to popołudnie restauracja była oficjalnie zamknięta. Siadły przy jednym ze stolików. Jeong Hui poszła przygotować jakąś ziołową herbatę, a Ji An, niczym pozbawiona duszy wpatrywała się przed siebie.
Przed oczami cały czas miała swojego ahjussi z głową owiniętą bandażami, otoczonego różnymi przewodami i rurkami, słyszała miarowy oddech respiratora i dźwięki innej aparatury. Miała wrażenie, że jej głowa zaraz eksploduje, a serce rozpadnie się na tysiące kawałków.
Jeong Hui przyniosła dwie filiżanki z rumiankiem. Jedna postawiła przed zrozpaczoną przyjaciółką. Siadła obok niej.
– Napij się, Ji An – zachęciła – to nam dobrze zrobi.
– Dlaczego on? – usłyszała szept – dlaczego on? – Ji An powtórzyła znacznie głośniej – Dlaczego? Łe? Łe? – fala mieszanych uczuć zaczynała się z niej znowu wylewać.
– To się zdarza, kochana. Wypadki chodzą po ludziach i tym razem trafiło na naszego Dong Hoon.
– Mieliśmy się spotkać po takim długim czasie… chciałam mu wreszcie kupić drogi posiłek… To, co tylko będzie chciał… – Ji An wyrzucała z siebie cały żal. Czuła się winna, że nie spełniła tej obietnicy wcześniej i było jej teraz z tym bardzo ciężko.
– Jeszcze go zaprosisz na dobry obiad – Jeong Hui mówiła bez przekonania.
– Jeśli był tak ciężko poparzony w głowę, twarz, to skąd wiesz, unnie, że on będzie mógł jadać normalne posiłki… Poza tym, z tego, co zrozumiałam, najgorsze zagrożenie jeszcze całkiem nie minęło. Nikt też nie wie, czy się wybudzi i jak będzie funkcjonował jego umysł… – wzięła filiżankę do ręki, ale tak się jej dłonie trzęsły, że nie mogła jej utrzymać i szybko ponownie odstawiła.
Jeon Hui wstała i poszła do kuchni poszukać rurki do picia. Wróciła, podsunęła filiżankę Ji An bliżej niej i włożyła rurkę.
W tym momencie do restauracji wszedł Gi Hoon.
– Zobaczyłem napis, ze masz zamknięte, ale światło się świeciło, więc mnie to zaintrygowało – tłumaczył od progu – O! Lee Ji An ssi, dobry wieczór! – był dość zaskoczony tym spotkaniem. Spojrzał pytająco na nunę.
– Ji An była umówiona z Dong Hoon, ale on się nie pojawił, ani nie odpisywał, więc zaniepokojona przyjechała do mnie – wyjaśniała Jeong Hui – Właśnie wróciłyśmy ze szpitala i trudno nam się pozbierać, po tym, co zobaczyłyśmy… – skwitowała.
– Nie wiedziałem, że jesteś w Seulu – Gi Hoon siadając naprzeciwko Ji An – usiłował nawiązać z nią rozmowę.
Jednak ona była zbyt wzburzona i nie chciała przed nim ujawniać, jak bardzo przezywa, to, co zobaczyła i czego się dowiedziała. Złapała za rurkę i zaczęła pić rumianek.
– No tak, widok Dong Hoon robi wrażenie, zwłaszcza za pierwszym razem – Gi Hoon kontynuował, ale oczami głową dawał znaki Jeong Hui, które można by tak zwerbalizować: „Co się z nią dzieje?
Jeong Hui wstała i też subtelnie dała mu znać, aby poszedł za nią.
– Oj! Zapomniałam wynieść śmieci. – powiedziała głośno – Gi Hoon pomożesz mi? – wzięła jakiś worek z kuchni i oboje wyszli przed restaurację.
„Czy oni myślą, że jestem głupia?” – pomyślała Ji An. Wiedziała, że będą mówić o niej, ale mało ją to obchodziło. Była nawet zadowolona, że wreszcie na chwilę została sama. Oparła głowę na stole i pogrążyła się z rozmyślaniach.
Tymczasem na zewnątrz trwała dość ożywiona dyskusja, co z nią zrobić i jak zrobić, aby mogła być dopuszczona do Dong Hoon.
– Yoon Hee obiecała, że to załatwi – mówiła Jeong Hui – ale ja nie wiem, jak to wyjaśnicie waszej mamie. Przecież oficjalnie to zupełnie obca osoba. Ona nawet jej nigdy nie widziała i… chyba o niej nie słyszała… – tu spojrzała na Gi Hoon szukając potwierdzenia.
– Fakt. Masz rację. Hyung nigdy w domu o niej nie wspominał… Hmm… Ale jestem pewien, że cały ten czas tęsknił za nią… I jej obecność przy nim mogłaby być dużym wsparciem… Hmm… – niby mówił do Jeong Hui, ale tak naprawdę to głośno myślał.
– Musicie coś wymyślić, bo ta dziewczyna jest w okropnym szoku i rozpaczy – stwierdziła Jeon Hui – wiedziałam, że on nie jest jej obojętny, od dawna to wiedziałam, ale nie spodziewałam się, że to jest tak silne uczucie… – spojrzała na Gi Hoon – A ty wiedziałeś coś na ten temat?
– Mmm… – potwierdził myśląc o czymś intensywnie. – To da się zrobić – nagle coś najwyraźniej przyszło mu do głowy – Tak, to da się zrobić!