– Wjedziesz do mnie na górę? – zapytał Dong Hoon, gdy dotarli pod drzwi budynku, w którym mieszkał.

– A masz piwo?

– Coś się tam jeszcze znajdzie.

– No to jadę z tobą – Gi Hoon miał już ciut lepszy nastrój. Czuł się, jakby zrzucił z siebie znaczna część ciężaru, z którym tu przybył.

Weszli do mieszkania i Dong Hoon skierował się do łazienki, ale bratu pozwolił poszukać sobie tego, na co akurat miał ochotę. Gdy wyszedł, ten siedział już na sofie i popijał soju, zamiast piwa.

– Zmieniłeś zdanie? – zapytał.

– Nie, ale nie znalazłem piwa, to otworzyłem soju. A co nie mogę? – zapytał czupurnie.

– Nie ma piwa? – zdziwił się Dong Hoon – byłem pewien, że jeszcze mam – zajrzał do lodówki, a potem do szafki – No faktycznie nie ma. Nalejesz mi ze swojej butelki, czy mam otworzyć drugą?

– Otwórz sobie własną – usłyszał zdecydowaną odpowiedź – Coś czuję, że jeszcze sobie pogadamy – stwierdził nalewając sobie kolejny kieliszek.

– O Lim Seung Kyu? – dopytał Dong Hoon.

– Ne! Jest jeszcze kilka rzeczy, które mnie męczą… Dasz radę posłuchać? Nie jesteś zmęczony? – spojrzał na brata z prawdziwą troską.

– Mów. Należałem się już wystarczająco długo – Dong Hoon chciał utrzymać lżejszą atmosferę.

– Zastanawiam się na przykład na tym, gdzie byli tak zwani fani Lim Seung Kyu, gdy media i policja tak po nim jeździły? Co robiły te wszystkie cholerne fandomy, które krzyczały i piszczały, gdy wcześniej pojawiał się publicznie? Czy to wszystko nie jest chore i nie jest sterowane przez biznes? Dodam, przez bardzo wyrafinowany biznes, wykorzystujący socjotechnikę i manipulację? Nagle wszyscy zamilkli… zniknęli… Nie widziałem ani jednego na nagraniach sprzed budynku policji, czy prokuratury. Poważnie analizuję teraz całe te ruchy fanów i fandomów i pewnie wnioski wykorzystam w którymś projekcie.

– Ja już od dawna stwierdziłem, że celebryci są dosłownie zniewoleni przez fanów. Nie mogą być w pełni sobą, nie mogą okazywać żadnej słabości, szpetoty, nie mogą popełniać błędów, ani innych ogólnie potępianych rzeczy. Robi się z nich ‘bóstwa’, które dosłownie są czczone przez tak zwanych fanów, a wszystko po to , by się kręcił biznes. Co, niestety, prowadzi do ogromnych frustracji tych biedaków, a coraz częściej do samobójstw i to samobójstw osób bardzo młodych, które nie wytrzymują tej koszmarnej presji i życia pod kloszem.

– Ło kurdeee! Ale pojechaliśmy po bandzie! – stwierdził Gi Hoon – Kiedyś do tego jeszcze wrócimy, bo dzisiaj chce jeszcze skupić się na Lim Seung Kyu.

– OK. Co cię jeszcze męczy? – zapytał Dong Hoon.

– Czy jeśli powodem jego decyzji o śmierci było poczucie winy i wstyd z powodu domniemanego romansu… Mówię domniemanego, bo nie możemy być pewni do końca – sprostował – To czy moja propozycja miałaby dla niego jakiekolwiek znaczenie?

– No właśnie chciałem ci to uświadomić, że według mnie, mogła go trochę ucieszyć, ale w gruncie rzeczy jest mało prawdopodobne, że odwiodłaby go od samobójstwa – stwierdził Dong Hoon.

– Czinczia? Naprawdę tak myślisz?

– Pamiętaj, że ja również zostałem zdradzony i dobrze pamiętam, jak Yoon Hee mówiła mi, że gdy się dowiedziała, iż ja wiem, chciała się zabić. Nie mogła pogodzić się, że sprawiła mi taki ból, to raz, a po drugie odczuwała ogromny wstyd. Myślę, że nie zrobiła tego, z powodu naszego syna oraz dlatego, że ani ja, ani wy nie okazywaliśmy jej pogardy, potępienia itp. Łatwo nie było, ale nie robiliśmy tego, więc jakoś to przetrwała. No i nie była przecież celebrytką! – podsumował swoją wypowiedź.

– Chyba masz rację – Gi Hoon nalał sobie ostatni kieliszek soju – Tak przy okazji powiem, że jestem pod ogromny wrażeniem, jak sobie z tym oboje poradziliście – dodał.

– Nie do końca sobie poradziliśmy – Dong Hoon również nalał sobie kieliszek – Chyba przyszła już pora na ostateczne rozstanie. Nie dam rady do niej wrócić. Kochać, ufać i traktować, jak kiedyś… Nie dam rady Gi Hoon… – teraz on wpadł w podły nastrój.

– Wiem. Rozumiem, hyung – Gi Hoon spojrzał na niego z uwagą – ale ty masz Ji An… – nie spuszczał z niego wzroku  i mówił dalej – Obserwowałem ją w szpitalu i jestem pewien, że ona cię kocha! Zresztą od dawna, hyung. Pora to wypowiedzieć na głos, nie uważasz? – jego pytanie zawisło nad stolikiem, niczym wyrzut sumienia.

– Nie dzisiaj, młody – usłyszał ciche, ale stanowcze stwierdzenie – Jeszcze nie dzisiaj. Muszę mieć pewność, że wrócę do jako takiego wyglądu. Ta dziewczyna nie zasługuje na starego, pokiereszowanego przez życie i wypadek faceta. Muszę choć trochę się ogarnąć. Rozumiesz?

– Moim zdaniem ona ma głęboko gdzieś twój wygląd, hyung! Poznała się na tobie bardzo szybko i wlazłeś w jej serce na pewno nie z powodu swojego zewnętrznego uroku – Gi Hoon też bywał boleśnie szczery, jak widać.

– Nie dziś, proszę – Dong Hoon nagle jakby stracił siły – Jestem zmęczony – stwierdził wstając – Idę spać. Możesz tu przenocować na sofie – powiedział jeszcze na odchodnym do brata. Wszedł do swojej sypialni i cicho zamknął drzwi. Nauczył się tego od Ji An.

Scroll to Top