Z pracy wróciła wyjątkowo szybko. Metro i autobus pojawiły się, jak na zamówienie. Ludzi też nie było tak dużo, jak zawsze. Weszła do służbowego mieszkania, które było jasne, czyste i bardzo wygodne. W niczym nie przypominało nory, w której kiedyś egzystowała. Jedyną jego wadą było to, że nie leżało w dzielnicy Hoogye, za którą nieustannie tęskniła. Gdyby mogła wybierać samodzielnie, tylko tam szukałaby lokum dla siebie. No, ale służbówka, to służbówka, nie ma co narzekać. Tym bardziej, że standard jest naprawdę wyskoki, a opłaty symboliczne potrącane z pensji.
Ji An nastawiła czajnik, by zrobić sobie kawę. Położyła telefon na kuchennej ladzie, wyjęła z niego słuchawki i kontynuowała słuchanie, co dzieje się u Dong Hoon. Po wyjściu ze szpitala miała jego zezwolenie, by móc go podsłuchiwać. Tak się oboje do tego przyzwyczaili, że dosłownie weszło im to w krew. Ona czuła się spokojniejsza o niego, a on wreszcie rozstał się z poczuciem samotności, które powoli, ale nieuchronnie spychało go stany depresyjne.
Teraz, wbrew wszelkiej logice, oddychał pełną piersią, miał chęć do życia i do podejmowania wyzwań związanych z powrotem do normalności. Miał po swojej stronie anioła, który nie tylko go znał, jak nikt inny, ale darzył szczerym, bezinteresownym uczuciem. Często zastanawiał się, czym sobie na to zasłużył, ale jak dotąd nie znalazł na to pytanie odpowiedzi. Gdyby komuś zdradził, że pozwala się podsłuchiwać tak młodej dziewczynie, pewnie wzięliby go za wariata, ale dla niego była to najprawdziwsza terapia z samotności, bólu, poczucia, że jest bezwartościowy. Ji An czuwająca w tle była dla Dong Hoon niczym balsam i koło ratunkowe w jednym. Ale wróćmy do niej i jej mieszkania.
Właśnie przebrała się w domowe ciuchy, postawiła kawę na stoliku i rozsiadła się z lubością na sofie. Najpierw myślała, że włączy sobie jakąś dramę, żeby oderwać się trochę od rzeczywistości, ale usłyszała, że do Dong Hoon przyszedł jego młodszy brat, co ją trochę zainteresowało. Rozmowa braci była tak fascynująca, że Ji An już wcale nie myślała o oglądaniu telewizji.
Nawet nie pamięta momentu, kiedy zaczęła lubić Gi Hoon. To było chyba podczas hospitalizacji Dong Hoon. Odbierała od niego dużo pozytywnej energii i aprobaty. Czuła, że ją akceptuje i miała wrażenie, że zdaje sobie sprawę ze skomplikowanej sytuacji uczuciowej, w jakiej tkwili ona i Dong Hoon. Była pewna, że jest po ich stronie.
Dziś, w tej rozmowie braci, zobaczyła Gi Hoon jeszcze z innej perspektywy. Zrozumiała, że to człowiek równie wrażliwy i inteligentny. Współczuła mu sytuacji, w jakiej się znalazł i podziwiała, jak sobie z nią radzi. Cieszyła się, że miał takiego brata, przed którym mógł otworzyć serce i zostać zrozumianym i pocieszonym. Bardzo ją to wzruszyło. I kiedy tak wsłuchiwała się w ich rozmowę, nagle usłyszała swoje imię i kontekst, w jakim się pojawiło. Była tak przejęta, że dosłownie znieruchomiała. Zastanawiała się, czy nie przestać słuchać, ale coś ja powstrzymywało. Jakby słyszała głos Dong Hoon:
– Nie rozłączaj się…
Dobrnęła więc do końca, kiedy Dong Hoon poruszony słowami brata o niej wstał i przeszedł do swojego pokoju.
– Słyszałaś? – zapytał niespodziewanie.
Odpowiedziała smsem, jak to zazwyczaj robiła.
– Tak.
– Gi Hoon podobnie, jak ty, nie owija w bawełnę, tylko wali prosto z mostu – westchnął – Nie zdenerwowałaś się?
– Nie – brzmiał kolejny sms – On ma rację. Mam w nosie twój wiek, drogę życiową, opinie innych, a ostatnio także to, jak wyglądasz i jak będziesz wyglądał – szybko przesłała kolejny sms.
– Ji An – westchnął ciężko – jesteś niemożliwa! Naprawdę nic cię nie zniechęci wobec mnie…
– Dokładnie – odpowiedziała – Im więcej się starasz, tym jesteś mi bliższy. Nic na to nie poradzę.
– No dobrze, skończmy na dziś. Jestem naprawdę zmęczony i kładę się spać. Przepraszam, że nawet nie zapytałam, jak minął ci dzień. Nie gniewasz się?
– Nie – pojawiło się na jego wyświetlaczu razem z uśmiechniętym emoji.
– Pogadamy jutro, dobrze?
– Ne!
– To dobrej nocy, Ji An! Wyśpij się!
– Dobranoc ahjussi – brzmiała jej odpowiedź.
– Ahjusii… ahjussi – westchnął niezadowolony – kiedy przestaniesz tak do mnie mówić? Już nie odpowiadaj, bo zasypiam…