Dong Hoon odczekał dłuższą chwilę, a potem spojrzał na ulicę, aby mieć pewność, że jego brat odjechał. Dopiero potem otworzył drzwi do sypialni. Ji An stała przy oknie i na dźwięk otwieranych drzwi odwróciła się niespokojnie.

– Nie wiem, jaki masz samochód, ahjussi – uśmiechnęła się – Patrzyłam, czy twój brat odjechał, ale nie byłam pewna.

– Kupiłem sobie niebieską KIA Sportage – stanął w drzwiach sypialni – chodź, zapraszam na poranną kawę.

– Nie mam już zbyt dużo czasu, ale kawę wypiję bardzo chętnie. Mogę najpierw do łazienki? – zapytała.

– Jasne! Tylko poczekaj, dam ci czysty ręcznik, bo jak znam życie, Gi Hoon pomoczył te, które tam były – Dong Hoon sięgnął do jednej z szuflad komody i podał jej szafirowy ręcznik – a nie chcesz szczoteczki do zębów?

– Chcę – Ji An była pod wrażeniem trzeźwości umysłu Dong Hoon i spokoju, jaki zachowywał, mimo dość nietypowej sytuacji.

Szczoteczka też była pięknego niebieskiego koloru.

– Wszystko ostatnio kupujesz w kolorach niebieskich, ahjussi? – rozejrzała się i dopiero teraz dostrzegła, że ściany w sypialni są błękitne, a w pokoju dziennym w trochę ciemniejszym odcieniu błękitu.

– Jakoś tak wyszło, że ten kolor przylgnął do mnie od pewnego czasu – przyznał – wprawia mnie dobry nastrój… – tu spojrzał na nią trochę niepewnie – przypominał mi morze, którego miałaś w Busan pod dostatkiem… – zawiesił na dłużej swoje spojrzenie na Ji An.

Odpowiedziała tym samym. Wytrzymała jego wzrok. Nigdy nie miała z tym problemu, jak pamiętacie. To Dong Hoon zazwyczaj uciekał od jej naładowanych uczuciem spojrzeń, a teraz sam takie zainicjował. Nie było to dla niego łatwe, ale ponieważ postanowił powoli zbliżać się Ji An do siebie, a sobie na bardziej wyraźne okazywanie jej swoich uczuć, te słowa o morzu w Busan padły nieprzypadkowo.

Nagle poczuł, jakby w jego sercu pękła mała, niewidzialna blokada, z której ciepło rozlało się po całym ciele. Stali tak przez chwilę w milczeniu. Ona z niebieskim ręcznikiem i szczoteczką, on w błękitnej piżamie, a wokół nich eksplodowały delikatne wibracje skrywanej tęsknoty, zapomnianej nadziei, dawnej bliskości i nowej fali wzruszenia. Nagle te wzajemne spojrzenia, pełne głębokiej więzi i niewypowiedzianych jeszcze słów, zatrzymały ich w bezpiecznym i cichym momencie, gdzieś między morską bryzą miłości Ji An, a pękającą skorupą tłumionego uczucia Dong Hoon.

– To ja idę do łazienki – tym razem pierwsza odpuściła Ji An, choć serce waliło jej tak głośno, że bała się, iż on to słyszy i resztką rozsądku starała się nie rzucić na niego, choć wszystko, wszystko ją do niego przyciągało.

– Drzwi po prawej – Dong Hoon z trudem wydobył z siebie tę wskazówkę, po czym ruszył w kierunku aneksu kuchennego.

Wibracje rozprysły się na kilka ognisk i nadal tętniły uczuciami w tym małym, błękitnym mieszkaniu Dong Hoon. Nawet brązowy zapach kawy harmonijnie zmieszał się z nimi i unosił, niczym legato nad nową melodią, którą przed chwilą ze swojego serca tak nieśmiało uwolnił.

Scroll to Top