Odkąd Dong Hoon wyszedł ze szpitala i zamieszkał znowu w swojej kawalerce blisko pracy. Co chwilę ktoś do niego wpadał, aby sprawdzić, jak sobie radzi i czy czegoś nie potrzebuje. On sam niechętnie wychodził jeszcze na miasto, bo swoim wyglądem przyciągał uwagę ludzi, a to mu nie odpowiadało. Jeśli bardzo chciał, robił to po zmroku i zakładał czapkę bejsbolówkę, aby ukryć brzydkie blizny i zdeformowaną twarz. Nie było to nic miłego, ale starał się z tym oswoić i nie przejmować.
Dziś też chciał trochę się rozruszać i maił już wychodzić, gdy pojawił się Gi Hoon w bardzo kiepskim nastroju.
– O hyung! Wychodzisz? – zapytał, bo zastał brata tuż przed drzwiami.
– Ne! Chciałem może trochę pobiegać – Dong Hoon zlustrował go uważnym spojrzeniem – wyczuł od razu, że coś jest nie tak – stało się coś? – zagadnął.
– Pójdę z tobą, mogę? – zadeklarował Gi Hoon.
– Jasne. Chodźmy do parku i powiesz mi, co się dzieje – stwierdził Dong Hoon zamykając mieszkanie.
Gi Hoon posłusznie poszedł za nim do windy, a potem w stronę parku. Po drodze nic do siebie nie mówili. Czasem wystarczała im sama obecność i już czuli się lepiej. Dziś takiego wsparcia potrzebował najmłodszy z braci, więc Dong Hoon cierpliwie czekał, aż ten ujawni, co mu leży na sercu. Gdy tak szli, pomyślał, że może ma problemy z dziewczyną, bo związek tych dwojga nie należał do najłatwiejszych już z samego powodu ich charakterów, a na to nakładała się jeszcze branża, w której oboje pracowali. I choć kłopoty sercowe nie były jego mocną stroną, to chciał wesprzeć brata choć przez samo wysłuchanie go.
Gdy dotarli do parku, usiedli na ławce w bardzo zacisznym miejscu. Dong Hoon nadal milczał, ale wyczuwało się, że życzliwie czeka, aż brat odważy się mówić.
– Hyung – Gi Hoon patrzył trochę nieobecnym spojrzeniem przed siebie – kojarzysz takiego aktora, Lim Seung Kyu? – zapytał.
– No jasne – odpowiedź była bardzo szybka – Ale zaraz, zaraz, czy on nie popełnił niedawno samobójstwa? Jak leżałem w szpitalu? – Dong Hoon natychmiast skojarzył nagłówki newsów, których wszędzie było pełno jakiś czas temu.
– Tak… niestety zrobił to – Gi Hoon mówił ze ściśniętym gardłem, co bardzo zdziwiło starszego brata.
– Przejąłeś się tym? – zapytał, aby zachęcić go do wyrzucenia z siebie bolesnych uczuć, które najwyraźniej go dręczyły.
– Przejąłeś? Mało powiedziane, hyung! – Gi Hoon nagle się ożywił – Ja do tej pory nie mogę się z tym pogodzić! Na dzień lub dwa przed jego śmiercią miałem do niego zadzwonić i zaproponować mu główna rolę w obsadzie mojego serialu. Wiedziałem, że toczy się jego proces i ludzie z branży się od niego odwrócili, aby nie narażać się na straty – teraz już potok słów wylewał się prosto z biednego serca Gi Hoon – Nie pamiętam, dlaczego, ale nie zatelefonowałem do niego, a potem dotarła ta straszna wiadomość… – rozpłakał się.
Dong Hoon nic nie powiedział tylko ogarnął młodszego brata ramieniem. Ten płakał dość długą chwilę. Kiedy się trochę uspokoił, mówił dalej.
– Może, jakbym mu dał tę rolę… może by tego nie zrobił… wciąż o tym myślę… ciągle, hyung! – spojrzał żałosnym wzrokiem na brata – A teraz jest już za późno… Tak ostatecznie za późno! Już mu nie pomogę… Jego już nie ma! – znowu szloch wyrwał się z serca tego przecież dość twardego faceta.
– Znaliście się dobrze? – zapytał Dong Hoon.
– No spotkaliśmy się kilka razy na imprezach. Dobrze nam się gadało. Nadawaliśmy na tych samych częstotliwościach. On chyba mnie też polubił. Wymieniliśmy się kontaktami i ja mu wspomniałem nawet, że niedługo będę miał dla niego propozycję. Wiesz, on był naprawdę świetnym aktorem. Rolę w najnowszym serialu pisałem specjalnie pod niego… – zamilkł na chwilę i wytarł głośno nos – Mogłem choć mu o tym napisać w smsie albo cholernym mailu, ale nie! Ja chciałem mu zrobić niespodziankę! – w Gi Hoon budził się jego temperament – Masz takiego brata idiotę, hyung! Nie kumam, że ważne jest TERAZ! Że trzeba od razu pokazywać wsparcie komuś, kto tego potrzebuje. Nie czekać, aż będziesz mógł to zrobić z pompą!
Dong Hoon zaczął się obawiać, że brat dostanie ataku autoagresji, co mu się zdarzało w skrajnych sytuacjach, gdy nie mógł sobie poradzić z emocjami.
– Nie mogłeś tego przewidzieć – pocieszał go – a twoje intencje były dobre – poklepał go po plecach.
– Dobre intencje! Dobre intencje! Bull shit! Chciałem odegrać bohatera-ratownika! A on potrzebował zwykłej życzliwości, rozmowy przez telefon, smsa z informacją, że jestem po jego stronie… Tych prostych gestów, które tak umiała ci dawać Ji An… – przywołał jej imię nawiązując do czasu, kiedy Dong Hoon dowiedział się o zdradzie Yoon Hee i jego serce było roztrzaskane, a ona umiała drobiazgami sprawić, żeby oddychał i żeby dał radę dalej żyć.
Dong Hoon przypomniał się ów poranek, gdy wracali w trójkę z Sand Hoon po nocnych braci rozmowach i on dostał od niej tak pocieszającego smsa. Dlatego wlot złapał ból Dong Hoon, że nie potrafił w ten sposób wesprzeć swojego znajomego i wszystko w tym przypadku zakończyło się tragicznie.