– Irona! – Dong Hoon poklepał brata po ramieniu – wstawaj! Pora do roboty! Nie masz dziś żadnego spotkania? – bezskutecznie usiłował wybudzić zaspanego Gi Hoon.

– Hyung, jeszcze pięć minut… – błagał nawet nie otwierając oczu.

– Ironaaa! Jeszcze musisz wpaść do domu, by się odświeżyć! – motywował go jak mógł – Zrobię ci kawę, a ty wstawaj!

– Jesteś jak mama – usłyszał już mniej zaspaną odpowiedź – Ona nigdy nie da mi podrzemać trochę dłużej – żalił się, ale już otworzył oczy i usiadł na sofie.

– Nie ma lekko, młody. Najlepiej jest wstać od razu i nie pozwalać sobie na rozklejanie się – ja tak zawsze robiłem.

– Ale teraz możesz spać tak długo, jak chcesz… – wyrzucał mu Gi Hoon.

– Wolisz też wrócić do tego, jak nie musiałeś wstawać rano? – skontrował go Dong Hoon – zapomniałeś, jak to było na bezrobociu?

– No dobra, wygrałeś – podniósł się i powlókł do łazienki.

Dong Hoon  w tym czasie przygotował dwie kawy, postawił je na stoliku przy sofie i zaczął pić swoją. Kiedy Gi Hoon wyszedł z łazienki, zapytał go:

– Nie chcesz jakiegoś mojego T-shirta czy koszuli? Mam też drogie gatki? – dorzucił z przekąsem.

– Poradziłem sobie. Nie musisz być taki uszczypliwy? – Gi Hoon dołączył do niego i łapczywie przełknął pierwszy łyk gorącej, czarnej, mocnej kawy – O, smaczna! Dzięki! Tego mi było trzeba…

– Jak się dzisiaj czujesz? – zapytał Dong Hoon.

– Hmm, trochę lepiej – stwierdził – zawsze po rozmowie z tobą umiem spojrzeć na problemy inaczej i w konsekwencji znaleźć rozwiązanie. Dzięki hyung!

– A kogo teraz obsadzisz w roli, którą miał grać Lim Seung Kyu? Masz już jakiś pomysł?

– Tak… Wczoraj zanim zasnąłem pomyślałem o Kim Rae Won. Jest prawie w tym samy  wieku, ma podobny wzrost i budowę ciała, a co najważniejsze też jest doskonałym aktorem. Znasz go?

– Osobiście nie – uśmiechnął się Dong Hoon – ale widziałem go w kilku rolach i rzeczywiście, przyznaję, że mi się podobał. To super, że ruszyłeś do przodu. Na pewno sobie poradzisz, młody. To nie jest nic wielkiego! – dorzucił swoją ulubioną życiową sentencję.

Kiedy obaj skończyli pić kawę, Gi Hoon podniósł się i zapytał:

– Może pożyczysz mi swój samochód? Byłoby mi szybciej…

– Nie ma sprawy. I tak prawie nie wykorzystuję – zgodził się bez wahania – ale odwieź mi go po pracy – dorzucił.

– Spokojnie, hyung. Wieczorem ci go odstawię.

Dong Hoon podszedł do szafki w korytarzu i wyjął z szuflady kluczyki.

– Jest na podziemnym parkingu. Znajdziesz go sobie?

– Spoko. Jasne. Dzięki! – Gi Hoon capnął kulczyki i włożył buty – to ja spadam! Miłego dnia hyung!

– No, tobie też! I Jedź bezpiecznie, młody! – usłyszał już prawie będąc za drzwiami.

 

Scroll to Top