Gi Hoon ostatnio bywała bardzo mało w domu. Jego projekt wszedł już mocno w fazę produkcji, więc większość czasu spędzał w agencji i w terenie. Do siebie wpadał czasem późna nocą, żeby się trochę przespać, budził się koło południa, szybko jadł i znowu wracał do pracy. Dlatego mama braci do tej pory nie miała dogodnej okazji, aby zapytać o imię kobiety, którą przywoływał Dong Hoon, gdy był w szpitalu. Sama zresztą przypominała sobie o tym coraz rzadziej.

Jednak tym razem najmłodszy z braci pojawił się w domu pod wieczór i nie zamierzał już nigdzie wychodzić. Przygotowała mu kolację i kiedy razem jedli, Gi Hoon pochwalił się, ze był o młodszego hyunga i że ten daje sobie dobrze radę.

– Wszystko u niego w porządku, oma. Ma dobry nastrój, je posiłki i stosuje się do zaleceń lekarzy. Tylko w ciągu dnia nie lubi wychodzić na miasto, bo krępują go ukradkowe spojrzenia ludzi.

– Tego się spodziewałam – przyznała starsza pani – Ludzie są tacy głupi czasami i wszystko, co odstaje od normalności budzi w nich niezdrową ciekawość. Biedne dziecko – westchnęła.

– Już niedługo, oma, niedługo. Jak mu zrobią operację plastyczną powinien wyglądać znacznie lepiej. Czytałem o tej klinice, gdzie mu bratowa załatwiła miejsce. Mają doskonałe osiągnięcia, zwłaszcza z ludźmi po urazach twarzoczaszki. Pięknie potrafią rekonstruować ich wygląd. Jak będę miał chwilę, pokażę ci w internecie, jakie cuda działają.

– Gi Hoon, jak jesteśmy przy tym temacie, może ty wiesz, kim jest jakaś Ji An? – mama nagle przypomniała sobie o tym, a syn zatrzymał pałeczki w połowie drogi do ust i zszokowany spojrzał na nią – No kiedyś w nocy przez sen wołał jakąś Ji An, płakał i przepraszał za coś – dorzuciła.

– Aaa! Ji An… – zaczął dukać niepewnie intensywnie szukając jakiejś historyjki – Ji An to jego była pracownica, której pomógł i która jemu dużo pomogła, gdy starał się o awans na dyrektora – postanowił jednak w miarę trzymać się prawdy.

– No ale czemu przywoływał ją przez sen i przepraszał? – mama nie ustępowała.

– Omaaa, nie wiesz, jak to jest ze snami? – starał się przesunąć ciężar gatunkowy rozmowy na inne tory – We snach jest mało logiki, a już jak  ktoś przeżyje taką traumę, jak nasz hyung, to płacz, niespokojne sny, koszmary wpisane są w ten stan i należy uważać je za normalne – kombinował i spoglądał na mamę, czy to kupuje.

– Bo ja wiem, może i masz rację. Nigdy nie słyszałam o takiej kobiecie, więc pewnie nie jest nikim szczególnym, tylko mu się po prostu przyśniła.

– No dokładnie – potwierdził Gi Hoon – I wiesz co, oma, ja bym mu o tych niespokojnych snach za dużo nie mówił. Po co hyung ma się jeszcze tym denerwować? – wciąż patrzył badawczo na mamę.

– Dlatego pytam ciebie, a nie jego, głuptasie! – podsumowała, a on odetchnął głęboko.

Skończyli wspólna kolację i Gi Hoon usiadł sobie na sofie włączając telewizor, a mama krzątała się po kuchni. „Niebezpieczeństwo minęło… na jakiś czas” – pomyślał klikając w pilota i szukając czegoś ciekawego. „Jednak hyung musi wreszcie jakoś rozwiązać tę niekomfortową coraz bardziej sytuację. Mama nie wie, ani o zdradzie Yoon Hee, ani o tym, ze praktycznie żyją w separacji, nie mówić już o jego narastającym uczuciu do nowej kobiety. Mój reżyserski nos ostrzega mnie, że z tego może być bardzo mocny konflikt tyle tylko, że nie w dramie, a w realnym, mało tego, w naszym życiu! Jak wróci po operacji, będzie musiał coś z tym zrobić!” – Gi Hoon wreszcie wyhaczył ciekawy film, rozsiadł się rozluźniony i skoncentrował na nim.

Scroll to Top