– Widzisz hyung – kontynuował Gi Hoon – ja zrobiłem pewien reaserch, jeśli chodzi o ostatnie miesiące życia Lim Seung Kyu. Tak mnie to nurtowało, że musiałem zbadać, co go tak strasznie zdołowało, że w konsekwencji odebrał sobie życie, bo przecież nie sprawa o narkotyki, którą już prawie wygrywał.

– No i? – Dong Hoon chciał, aby brat wydusił z siebie, jak najwięcej, to może wtedy odczułby ulgę.

– Nie wiem na 100 procent, ale wydaje mi się, że dał się uwikłać w jakiś rodzaj relacji z dziwną kobietą, która w którymś momencie podała mu podejrzaną tabletkę, od czego zaczęła się afera o zażywanie narkotyków, a potem – jak się okazało – ta kobieta szantażowała go wciskając mu, że to ktoś ją szantażuje.

– Zaraz zaraz, Gi Hoon – przerwał mu – bo się pogubię. Jaką relację miał z tą kobietą? Skąd policja dowiedziała się, że coś zażywał? No i jeszcze raz wyjaśnij, kto kogo i czym szantażował?

– Z tą kobietą mógł go łączyć jakiś rodzaj romansu. Widziałem (teraz już chyba skasowane z sieci) nagrania, na których ją przytulał, głaskał w jakimś dziwnym towarzystwie. Do policji trafiły jakieś donosy, a jeden z policjantów pokusił się o przeciek do mediów i tak się rozlała sprawa narkotykowa. Policja dobrnęła do dwóch kobiet, jedna była właścicielką lokalu, gdzie bywał Lim Seung Kyu, a druga w jakiś sposób go wyrwała i uwiodła. I to ona podszyła się pod rzekomego szantażystę chcąc wyłudzić od niego sporo kasy, skoro jest celebrytą, ale jemu mówiła prze telefon, że to ją ktoś szantażuje grożąc, że ujawni ich związek. Łapiesz?

– Chyba tak, ale to wszystko wydaje się bardzo skomplikowane – przyznał Dong Hoon.

– Tylko pozornie tak jest – stwierdził Gi Hoon, który już miał swoją teorię na ten temat – Moim zdaniem Seung Kyu zorientował się, że zrobiła go w balona, to raz, a po drugie policja już wiedziała o tym szantażu i lada moment to by wyszło do opinii publicznej. Myślę to o nieszczęsnym romansie. A przecież on ma żonę również aktorkę i dwoje dzieci w wieku nastoletnim! Hyung! – spojrzał na brata – tu jest pies pogrzebany! Kumasz?

– Faktycznie, to poważna sprawa – przyznał Dong Hoon.

– Mało tego! Wyobraź sobie, że on grał w dwóch dramach, które dosłownie są anatomią zdrady małżeńskiej, tyle, że jego role to były ofiary zdrady. Miał więc emocjonalnie i mentalnie rozpracowane emocje i destrukcyjne skutki takich tragedii. Przejrzałem kluczowe dialogi i są one tak naładowane uczuciowo, że serce pęka. Na przykład jego żona w serialu, która go przeprasza za zdradę, mówi wprost, że poważnie myślała, żeby się zabić za to, że tak go zraniła i ze wstydu. Jak będziesz chciał, to pokażę ci te sceny albo obejrzysz sobie sam te dramy.

– OK. Jak chcesz, to je obejrzę – Dong Hoon cierpliwie słuchał swojego poruszonego brata.

– Tak, że według mnie przyczyna tej strasznej decyzji Lim Seung Kyu było poczucie winy z powodu zdrady, świadomość, jak bardzo zranił swoją żonę, wstyd, że dał się uwieść tak głupiej i wrednej babie oraz wstyd przed swoją publicznością, dla której był autorytetem. No może brał jeszcze pod uwagę czynniki finansowe, ale to chyba jako mniej istotne.

– Może miał nadzieje, że jak umrze, śledztwo zostanie zamknięte i sprawa romansu nie wypłynie na szerokie wody – zauważył Dong Hoon.

– Możliwe. Też to biorę pod uwagę. – przytaknął Gi Hoon – ale koniec końców dla samego Seung Kyu już nic się nie da zrobić… Nic… – znowu wpadał w żal, że to wszystko już jest nie do odkręcenia i nie do naprawienia.

– Rzeczywiście to jest bardzo smutne… – podsumował Dong Hoon.

– Jak myślisz, hyung, czy gdybym się do niego odezwał wcześniej z moją propozycją, to by coś zmieniło? – zapytał znienacka.

– Hmmm, trudno powiedzieć… – Dong Hoon nie chciał go znowu zepchnąć do doła, z którego trochę go wydobył – Wydaje mi się, że nie byłeś z nim aż tak blisko, aby ci się zwierzył z prawdziwych powodów rozpaczy i swoich zamiarów… – mówił to kontrolując reakcje brata.

– Ale może dałoby mu to nadziei, co? Eee, zresztą to już teraz nie ma znaczenia! Muszę się jakoś pozbierać. Dzięki, że mnie wysłuchałeś, hyung! Chyba mi minimalnie lżej, jak mawia moja Yu Ra.

– Ale konkluzję to sobie gdzieś wypisz złotymi literami – zauważył Dong Hoon.

– Jaką konkluzję? – Gi Hoon był zaskoczony.

– Że jeśli możesz kogoś wesprzeć w trudnej sytuacji, to się nie ociągaj i nie czekaj na lepszy czas, bo takiego może już nie być! Pociesz tego kogoś od razu! Szczerze i z prostotą!

– Aaa, jasne! To już będzie moja zasada i rozpropaguję ja w moich projektach – obiecał Gi Hoon.

– No to wracamy, co? – Dong Hoon poczuł się zmęczony.

– Ne! Ka dzia!

Obaj wstali z ławki i skierowali się do mieszkania Dong Hoon.

Scroll to Top