Ji An w drodze do pracy, kiedy usłyszała, że Dong Hoon ponownie zasnął, odsłuchała, co działo się w nocy. Już prawie dojeżdżała do właściwej stacji metra, kiedy na nagraniu pojawił się najpierw niespokojny oddech ahjussi, potem dziwne szmery i odgłosy trzeszczącego łóżka, a potem szuranie stóp i szepty jego mamy, która najwyraźniej podeszła do syna. Zaraz potem usłyszała swoje imię wymawiane przez Dong Hoon, co ją bardzo zdziwiło.
– Woła mnie przy swojej mamie? – ale już po chwili zrozumiała, że on woła ją przez sen i że przez sen ją znowu przeprasza, bo nie pojawił się na umówionym spotkaniu.
Ji An podkręciła głośność, aby lepiej słyszeć podczas chaosu wysiadania i wychodzenia z metra. Bardzo zaniepokoiła ją reakcja mamy Dong Hoon, która do tej pory chyba w ogóle nie wiedziała o jej istnieniu. Ona sama znała ją tylko z opowiadań i dawnych nagrań z podsłuchu. Zdawała sobie sprawę, że ta starsza pani cieszy się dużym autorytetem, szacunkiem, a przede wszystkim oddaną miłością wszystkich swoich synów. Jeśli więc do tej pory żaden z nich nie wyjawił jej istnienia kogoś takiego, jak ona, to na pewno mieli ku temu powód. Zresztą nie trudno było odgadnąć, jaki. Nie chcieli martwić matki, ani zdradą Yoon Hee, ani pojawieniem się w życiu Dong Hoon innej młodej kobiety, która stawała się dla niego coraz ważniejsza.
Ji An zastanawiała się, kiedy te nocne majaczenia Dong Hoon wyjdą na jaw i jego mama zapyta braci, kim ona jest.
– Jakby tu uprzedzić Gi Hoon, że mogą znaleźć się w niezręcznej sytuacji? – zastanawiała się – Przecież nie mogę im powiedzieć, że mam zainstalowany podsłuch…
Postanowiła zaryzykować i wysłać sms do Dong Hoon:
„Ahjussi, w nocy mówiłeś przez sen i wołałeś mnie po imieniu. Myślę, że twoja mama to słyszała. Chciałam Cię tylko o tym uprzedzić. Skasuj sms po odczytaniu.”
Najwyraźniej nie mógł go odczytać od razu, bo odezwał się do niej gdzieś po pół godzinie:
– Ji An… – usłyszała słuchając go na żywo – Nie martw się. Uprzedzę braci i żonę, więc coś wymyślą. Pora, aby moja mama powoli zapoznała się z całą sytuacją, bo gdyby coś wypłynęło niespodziewanie i poza kontrolą, będzie jeszcze gorzej. Nie martw się, proszę. Kończę, bo szwagierka wraca do mnie z łazienki.
Nikt nie domyślał się nawet, dlaczego Dong Hoon już od wielu godzin miał taki dobry nastrój. Nawet ekipa medyczna była pod wrażeniem jego pozytywnego nastawienia i spokojnego znoszenia bólu i innych niedogodności. Wszyscy byli z tego bardzo zadowoleni, ponieważ dobre nastawienie i optymizm jest kluczowy w regeneracji i powrocie do zdrowia.
Ae Ryun, która właśnie miała przy nim dyżur, kiedy zobaczyła jego radosne spojrzenie, skwitowała:
– No szwagier, następnym razem, jak przyjdę, to pewnie będziesz już, jak dawniej popijał z braćmi, co?
– Z tobą też – brzmiała dowcipna odpowiedź, na którą żona Sang Hoon tylko pokiwała z niedowierzaniem głową i się roześmiała.
– OK, to jesteśmy umówieni – podeszła do szafki i zaczęła z niej zbierać niepotrzebne drobiazgi – A co ty już nawet z telefonu korzystasz? – podniosła jego smartfona i wytarła blat pod nią.
Dong Hoon chciał kątem oka podejrzeć, czy jego gorącej linii z Ji An nic nie zagraża, ale bandaże na twarzy jeszcze mu na to nie pozwalały niestety. Na szczęście szwagierka tylko poukładała na szafce kilka drobiazgów, zabrała brudną szklankę i talerzy i odświeżyła całą powierzchnię wilgotną chusteczką.
– Dziękuję – usłyszała chrapliwy i trochę obcy głos, do którego jeszcze nie przywykła.
– Drobiazg – skwitowała – nie chcesz się czegoś napić, albo cos przekąsić? – zapytała.
– Chętnie się napiję… kawy – zażartował Dong Hoon, któremu jeszcze nie wolno było pić takich wyskokowych napojów.
– No proszę, nawet żarciki się tobie sypią – Ae Ryun przyniosła sok z mango i podała przez specjalną rurkę – grzeczny chłopiec – pochwaliła go z przekąsem.
To wszystko Ji An słyszała na żywo, bo w pracy akurat nie robiła nic wymagającego pilnej uwagi.
– Gdyby oni tylko wiedzieli, skąd ahjussi ma taki dobry nastrój… – pomyślała. Z resztą ona również była radośniejsza, odkąd znowu miała go na podsłuchu i to legalnym tym razem.