Jednak życie przynosi często wielkie niespodzianki. Niektóre dobre i szczęśliwe, inne smutne, a nawet tragiczne. To, co spotkało Park Dong Hoon, dla wszystkich jawiło się jako ogromna niesprawiedliwość. Był bowiem człowiekiem o niespotykanych standardach moralnych. W swoim życiu zawsze kierował się sumieniem i dobrem innych, nie zważając na własne konsekwencje. Dotychczasowe jego życie nie było usiane różami i mimo, że w drabinie społecznej wspiął się dość wysoko, to w wymiarze realizacji swoich wewnętrznych marzeń i oczekiwań od świata, wciąż pozostawało wiele do życzenia. Jednak wypadek, który sprawił, że otarł się o śmierć i w wyniku którego czeka go kilka ciężkich operacji, w tym operacji plastycznych głowy, twarzy, każdy uważał za niesprawiedliwy.

Jego mama ubolewała chyba najbardziej. Jak każda matka wolałaby, aby to przydarzyło się jej, a nie dziecku. Podobnie o tym myśleli jego bracia i żona. Yoon Hee była tak bardzo wstrząśnięta cierpieniem swojego męża, że nie pozwalała sobie na chwilę refleksji. Cały czas coś robiła, działała, zajmowała się synem, teściową, mężem. Czuwała nad dyżurami. Była w ruchu, aby zagłuszyć ciągłe poczucie winy, że to, co złe, znowu przytrafiło się Dong Hoon, a nie jej.

Sang Hoon, który wrócił do żony, przezywał jeszcze inaczej. Często płakał, nawet w biurze swoje firmy sprzątającej, przy swoich pracownikach. Na szczęście większość z nich pochodziła z rodzin z ich dzielnicy, więc nikt się z niego nie śmiał, a wręcz przeciwnie, współczuł i wspierał. Ae Ryun wpadła do biura, aby go zastąpić. Ich rodzinne życie wyglądało już znacznie lepiej, niż wcześniej. Długi zostały pospłacane, mieli dość stabilną sytuacje finansową, lepiej się dogadywali no i dochowali się już pierwszej wnuczki.

Gi Hoon pracował akurat nad kolejną produkcją, która była dopiero w planach. Kiedy nie siedział u brata w szpitalu, zajmował się dopieszczaniem swojego kolejnego projektu, co go bardzo angażowało. Od czasu do czasu wpadła jednak w podły nastrój z powodu swojego młodszego hyunga, ale wtedy ratowała go, jak zawsze prostolinijna, Yu Ra. Ich związek po ciężkich przejściach również wspiął się znacznie wyżej. Lepiej się rozumieli, mieli do siebie większe zaufanie, dawali sobie znacznie więcej ciepła, niż to było dawniej. Ich kariery kwitły tak samo, jak i oni. Teraz była kolejna próba, w której więcej wsparcia potrzebował Gi Hoon i jego dziewczyna doskonale sobie z tym radziła.

 

***

Gdy Yoon Hee, po wizycie Jeong Hui i Ji An w szpitalu, bardzo precyzyjnie przeanalizowała grafik z dyżurami przy Dong Hoon, znalazła algorytm, jaki powinna była zastosować, aby Ji An mogła czuwać przy swoim ahjussim i to jak najdłużej i najczęściej. Miało to polegać na tym, że jej dyżury zawsze były umieszczone między nią a Gi Hoon. W ten sposób nikt inny nie powinien był się na nią natknąć. Wiadomo, nie dawało to stuprocentowej gwarancji, ale miała nadzieję, że ani teściowa, ani ich syn nie pojawią się podczas jej pobytu przy łóżku Dong Hoon.

Poza tym Ji An twierdziła, że najchętniej chce siedzieć przy nim nocą, więc odpadały również przypadkowe odwiedziny dalszych znajomych, które też musiała brać pod uwagę. Pierwszy jej dyżur wyznaczyła na noc w dwa dni po ich wizycie. Ji An musiała formalnie załatwić sobie dłuższy urlop, bo trudno byłoby jej pracować po całej nocy spędzonej w szpitalu.

Yoon Hee doświadczała bardzo dziwnych odczuć, jeśli chodzi o tę młoda dziewczynę, która nagle tak mocno stanęła miedzy nią a Dong Hoon i to w tak dramatycznym momencie ich małżeństwa. Szybko pojęła, że Ji An znacznie lepiej rozumie jej męża, że skłonna jest ze szkodą dla siebie, dbać o jego dobro, że jest w tym naprawdę bezinteresowna i szczera. Całym swoim zachowaniem w czasie, kiedy startował do stanowiska dyrektorskiego w Semen, udowodniła, że nie liczy się ona, tylko Dong Hoon. Jest to tak niepodtykana cecha, zwłaszcza u młodych ludzi, że Kang Yoon Hee, mimo oczywistej niechęci i zazdrości, w swoisty sposób ją polubiła, ceniła i szanowała.

Nie potrafiła odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego jej się nie udało tak dobrze poznać Dong Hoon, zrozumieć go i zaakceptować, jak to potrafiła w krótkim czasie zrobić Ji An. Tłumaczyła sobie, że to dzięki podsłuchowi miała ułatwione zadanie, ale tak naprawdę sama w to nie wierzyła. Wiedziała jedno, że już nigdy jej małżeństwo nie wróci do normalności. Widziała i czuła, że mąż nie przeskoczy bariery tego, że należała ciałem i uczuciem do innego mężczyzny i to jego zagorzałego wroga. Jej deklaracja, że zostanie przy nim formalnie tak długo, jak on zechce, cały czas była aktualna i realizowana, bez wykorzystywania jej do jakichkolwiek nacisków na Dong Hoon. Pod tym względem musimy oddać sprawiedliwość tej – jak się o niej wyraziła onegdaj Ji An – cudzołożnicy.

 

Scroll to Top