***

Obie weszły do kawiarni niemal jednocześnie. Wybrały jak najbardziej ustronny stolik i usiadły naprzeciwko siebie. Jeszcze zamówiły po filiżance kawy, a po jej przyniesieniu, Yoon Hee zagaiła rozmowę:

– Dziękuję, że przyszłaś – zaczęła – ja właściwie też chciałam z tobą spokojnie porozmawiać.

Ji An tylko spojrzała na nią swoim dawnym, smętnym wzrokiem, jakby zastanawiała się, od czego zacząć.

– Wiem, że pracowałaś dość długo w Busan, ale teraz chyba wróciłaś do Seulu, prawda? – zapytała tak, by pomóc Ji An rozpocząć najwyraźniej trudną dla niej rozmowę.

– Tak. Prezes Jang załatwił mi dobrą prace u swojego przyjaciela, razem ze służbowym mieszkaniem – mówiła bez emocji – Zostałam tam miło przyjęta i byłam dobrze traktowana – kontynuowała, a Yoon Hee uważnie słuchała – W marcu przeniesiono mnie do siedziby głównej Seulu.

– Aaa, więc rozumiem, że musiałaś naprawdę zrobić dobre wrażenie, skoro potrzebują ciebie tutaj – pochwaliła ją całkiem szczerze Yoon Hee.

– Ahjumma – Ji An zmieniła ton wypowiedzi – nie chcę, aby ahjussi długo był sam, więc przejdę do tematu – spojrzała na Yoon Hee tym razem badawczym wzrokiem.

– Dobrze. Zatem słucham – Yoon Hee lekko się zmieszała, ale szybko odzyskała równowagę.

– Nasza relacja jest bardzo dziwna – zaczęła Ji An – i nie powiem, żeby była dla mnie komfortowa. Pani jest oficjalną żoną człowieka, który dla mnie jest najważniejszy i najbliższy na świecie. Macie syna i wiele lat życia ze sobą – mówiła coraz szybciej, jakby chciała wreszcie wyrzucić z siebie jakiś ciężar – Pani go zdradziła, ale Ahjussi wciąż pozostaje z panią w formalnym związku i – zamilkła na chwilę przyglądając się uważnie swojej rozmówczyni – i… nie wiem, czy zostanie z panią na zawsze. Dlaczego więc – znowu zrobiła pauzę – dlaczego więc pani nie tylko pozwoliła mi go odwiedzić, ale pomaga mi być przy nim jak najdłużej? – wreszcie wyrzuciła z siebie pierwsze istotne pytanie.

Bezpośredniość i szczerość tej dziewczyny od początku ją zarówno szokowały, jak i fascynowały. Yoon Hee i tym razem została tym zepchnięta do narożnika, gdzie mogła dawać tylko ucziwe odpowiedzi, bez owijania w bawełnę.

– Widzisz, Ji An, choć udało nam się do tej pory zachować tajemnicę o mojej zdradzie wobec teściowej i syna, to jeśli chodzi o nasze relacje… – zawiesiła głos wyraźnie wzruszona – nasze relacje są nie do odbudowania…Choć o tym nie mówimy, to wiemy dobrze oboje. Dong Hoon jest, oczywiście, delikatny i grzeczny wobec mnie, ale nie ma już mowy o głębszym uczuciu… – w jej oczach Ji An dostrzegła łzy – i prawdą jest, że tak, jak kiedyś ty byłaś zazdrosna o Dong Hoon wobec mnie, tak teraz ja mogę powiedzieć to o sobie… – przerwała i spojrzała na Ji An.

Ta, jak zwykle, potrafiła zachować kamienną twarz, choć słowa, które słyszała wpadały prosto do jej serca. Odpowiedziała na spojrzenie Yoon Hee spokojnie i bez oznak tryumfu, prawie ze współczuciem, ale nic nie powiedziała.

– Będę zatem szczera, jak ty i powiem, że… – zawiesiła na chwilę głos – że jestem pewna, że Dong Hoon darzy cię głębokim uczuciem… – nie zapanowała nad łzą, która spłynęła jej po policzku – Nie zapomniał o tobie przez ten czas i wiem, że bardzo tęsknił. Wiem, bo żyłam przy jego boku wiele lat – teraz musiała już wyciągnąć chusteczkę i wytrzeć łzy – Żyłam przy nim tyle lat, a nie umiałam go tak zrozumieć, jak ty i tak docenić, jak ty – dzielnie kontynuowała obiecaną szczerość – Nie wiem, dlaczego nie umiałam zaakceptować tego, jaki jest z całym majdanem jego rodziny i przyjaciół z Hoogye – te ostatnie słowa wypowiedziała z lekką złością – Po tym, co zrobiłam jest już za późno na naprawę tego, ale ty mnie nauczyłaś, że należy dbac o szczęście najbliższych nawet kosztem własnego. – znowu otarła łzy – Dlatego, gdy Jeong Hui powiedziała, że jesteś w Seulu, postanowiłam, jeśli tylko nadal darzysz Dong Hoon uczuciem, zrobić co mogę, aby dać wam szansę… Ot i całe wytłumaczenie mojego zachowania wobec ciebie – zakończyła wypijając ostatnie łyki kawy.

Ji An była poruszona jej wyznaniem. Z dwóch powodów. Pierwszy raz widziała ją tak otwartą i szczerą, a po drugie to, co powiedziała i jak to powiedziała, rozbroiło jej serce. Potwierdziła jej własne obserwacje ze spotkania z Dong Hoon i wyjaśniła, że łączy ich już tylko formalność, a ona nie liczy na odzyskanie uczucia swojego męża. Ta ostatnia informacja była dla Ji An bardzo ważna, bo cały czas miała wątpliwości, czy postępuje dobrze ponownie wchodząc w tak głęboką relację z ahjussim bez jego wiedzy o tym.

– Bardzo przepraszam za to pytanie – Ji An przejęła pałeczkę szczerości – ale co państwo zamierzacie zrobić w kwestii formalnej waszego małżeństwa?

– No cóż, już dawno obiecałam Dong Hoon, że zostanę formalnie przy nim tak długo, jak on zechce. Myślę, że czeka, aż nasz Ji Seok będzie na tyle dojrzały, by zrozumieć wszystko i by to się nie odbiło na jego psychice. A ponieważ nasz syn jest już naprawdę w takim wieku, że to wydaje się całkiem możliwe, przypuszczam, iż ta decyzja wkrótce zapadnie – zakończyła matowym głosem Yoon Hee.

Ji An nie skomentowała tego pozostając pozornie chłodną, choć w środku niej wszystko było zupełnie rozedrgane.

– Skoro już nie masz pytań, to chodźmy do Dong Hoon – Yoon Hee podniosła się z krzesła. Pójdę tylko jeszcze z tobą sprawdzić, czy nikt w tym czasie do niego nie zaglądnął i będziesz mogła przejąć nocny dyżur przy nim – uśmiechnęła się bardzo smutno.

Scroll to Top