Dong Hoon został zdemaskowany i rozłożony na czynniki pierwsze. Ta mała osóbka naprawdę była niebezpieczna w swojej umiejętności obserwacji, intuicji, logiki i wyciągania wniosków. Oto wyrecytowała niemal wszystko, co chciał jej wówczas powiedzieć na spotkaniu, na które nie dotarł i co chciał przed chwilą jej zasygnalizować. Ona to już wiedziała…

Zamknął na chwilę oczy, by złapać równowagę. Ji An natomiast opadła na krzesło i też usiłowała się opanować. Sytuacja zaczynała trochę wymykać się spod kontroli, a przecież jej ahjussi wciąż był w ciężkim stanie i nie należało go niczym szokować. Przestraszyła się swojej szczerej reakcji. Tym bardziej, że Dong Hoon zamknął oczy i zamilkł. Nie wiedziała, jak to zinterpretować, więc siedziała cicho i czekała, co będzie dalej.

W tym momencie do sali weszła pielęgniarka, by sprawdzić parametry i samopoczucie pacjenta. To pomogło im choć trochę zdystansować się do tego, co się właśnie wydarzyło. Ji An odeszła od łóżka i poszła do łazienki, a Dong Hoon odpowiadał na pytania pielęgniarki. Kiedy wyszła, Ji an znowu podeszła do łóżka, stanęła nad nim i łagodnie wpatrywała się w otwarte już oczy swojego ahjussi.

– Przepraszam – odezwała się ponownie – chyba przesadziłam…

– Ji An – jego głos, choć odmieniony i zachrypnięty był wyraźnie wzruszony – nie wiem, co ci powiedzieć… chyba nawet nie muszę… ty wszystko o mnie wiesz… od dawna… Dziwi mnie tylko to, że… – szukał właściwych słów – że mnie obdarzyłaś uczuciem… dawniej… – znowu się zastanawiał – i z tego, co przed chwilą powiedziałaś rozumiem, że wciąż nie jestem ci obojętny… To jest dla mnie tak niepojęte… tak cenne…

– Ahjussi – przerwała mu – przestań tyle mówić! – będziesz w lepszej kondycji, to sobie pogadamy… Przy piwie i soju, jak dawniej – starała się nadać atmosferze lżejszego kalibru – To, co powiedziałam przed chwilą miało cię uspokoić, że się na ciebie nie gniewam i nie szokuje mnie twój wygląd, bo pewnie dużo o tym myślałeś. O reszcie porozmawiamy kiedy indziej, o?

– Yymm! – brzmiała krótka odpowiedź.

– No to sobie wyjaśniliśmy co nieco – skwitowała.

– Ji An? – Dong Hoon jednak chciał coś jeszcze.

– Tak?

– Czy mogłabyś znowu… – spojrzał na nią niepewnie – czy mogłabyś znowu zainstalować w moim telefonie podsłuch? – wypalił niespodziewanie.

– Łe?! – jednak nawet Ji An można było czasem mocno zaskoczyć.

– Chcę do ciebie mówić, jak będziesz daleko… i chcę wiedzieć, że mnie słyszysz… – wpatrywał się w nią uparcie – Nie chcesz? Jeśli nie chcesz, to przepraszam…

– Ahjussi, w sumie to doskonały pomysł! – Ji An była zdziwiona, że sama na to nie wpadła – Ale naprawdę mogę? – teraz ona miała skrupuły.

– Proszę…

Ji An miała wrażenie, że oczy ahjussi się uśmiechały.

– OK! Zróbmy tak. Teraz?

– Jeśli możesz…

– A masz tu gdzieś swój telefon? – zapytała rozglądając się.

– Jest w szufladzie… Jeszcze z niego nie korzystałem – teraz uśmiechną się nawet ustami.

Ji An wyjęła smartfona i szybko zainstalowała aplikację. Przypomniała sobie, jak robiła to kiedyś w tłoku w metrze w niecnych celach i ona też się uśmiechnęła. Potem włączyła tę aplikację na swoim i zademonstrowała Dong Hoon, że działa mówiąc do mikrofonu jego telefonu i odsłuchując na swoim.

– Mam cię znowu pod kontrolą – skwitowała zadowolona.

Dong Hoon podniósł dłoń z kciukiem do góry. Wyglądał na bardzo zadowolonego.

– Połóż mi telefon na wierzchu szafki – poprosił.

– Sie robi, szefie!

Spojrzała na zegarek i stwierdziła, że zaraz powinien pojawić się na swoją zmianę Gi Hoon. Była podwójnie zadowolona, bo ciężki kaliber sytuacyjny został opanowany, a ona znowu będzie mogła wsłuchiwać się w oddech i rozmowy swojego ahjussi. Tym razem już nie było jej tak bardzo ciężko wychodzić z sali, co spostrzegawczy Gi Hoon natychmiast wyhaczył i podejrzliwie zlustrował zarówno swojego brata, jak i wychodzącą dziewczynę.

Scroll to Top