Światło w prywatnej sali dla VIP-ów, którą wynajęła dla Dong Hoon rodzina, było ciepłe i przyciemnione. Za oknami tętniło nocne życie Seulu, a jego barwne światła odbijały się w aparaturze podtrzymującej życie pacjenta. Na sofie, pół siedząc i pół leżąc drzemał lekko pochrapując Sang Hoon. Na krześle przy łóżku siedziała mama Trzech Braci. Jej włosy ostatnimi czasy nagle całkiem posiwiały. Trwała nieruchomo przy synu i trzymała go za rękę, którą co jakiś czas czule głaskała.

– Wyjdziesz z tego, synku – szeptała – Będzie dobrze, mój chłopcze. Tylko przetrwaj jeszcze trochę, o? O? – prosiła wpatrując się bezsilnie w liczne rurki, rury, kable i światła urządzeń otaczających łóżko syna, które wydawały co jakiś czas różne dźwięki układając się w specyficzną, szpitalną symfonię.

– Zaraz tu będzie twoja Yoon Hee i Ji Seok. Już są na lotnisku. Gi Hoon ich przywiezie prosto do ciebie, kochanie. – znowu czule pogłaskała syna.

W tym momencie do sali weszła dyżurna pielęgniarka, aby sprawdzić aktualne parametry chorego. Mama odsunęła się od łóżka, żeby jej nie przeszkadzać i stanęła przy oknie jakby chciała w światłach nocnego Seulu wypatrzyć jadących tu bliskich. Sang Hoon przechylił się na drugi bok i nadal drzemał, ale nie ma się co dziwić, najpierw, jak zwykle pracował z bratem osiem godzin, a potem przyjechał prosto do szpitala i czuwał przy Dong Hoon, aż pojawi się ich mama.

Nagle pielęgniarka niechcący potrąciła nogę stojaka na kroplówki i obudziła najstarszego z braci.

– Co? Co? Wcale nie śpię… – był trochę zorientowany przez chwilę. Wyprostował się i rozejrzał po pomieszczeniu.

– Jeszcze ich nie ma? – zapytał, kiedy w pełni oprzytomniał.

– Jeszcze nie – potwierdziła mama – Idź do łazienki się choć trochę odśwież zanim przyjadą – zwróciła się do niego swoim normalnym tonem, jakim zwykła mówić do najstarszego i najmłodszego syna.

Sang Hoon posłusznie pomaszerował do łazienki, w która była wyposażona ta sala. Pielęgniarka w tym czasie skończyła sprawdzanie zapisów aparatury, zrobiła notatki, ukłoniła się i wyszła. Wcześniej po cuchu przekazała mamie informacje, że wszystko wygląda prawidłowo.

Starsza pani znowu zajęła miejsce przy łóżku syna.

– Widzisz, jaki jesteś dzielny – wróciła do monologu z Dong Hoon wierząc głęboko (tak jak tylko matki to potrafią), że on ją słyszy.

Sang Hoon tymczasem wyszedł z łazienki i zapytał, co powiedziała pielęgniarka. Uspokojony relacją matki, podszedł na chwilę do brata z drugiej strony łóżka i z troską na niego popatrzył. Potem sięgnął po wystygłą już kawę i usiadł na sofie głęboko wzdychając.

Scroll to Top