Na miejsce dotarła sporo przed czasem, ale taki był jej plan. Chciała być pierwsza, sprawdzić, czy z rezerwacją jest wszystko ok i po prostu poczekać przy stoliku na Dong Hoon. W końcu to ona go zaprosiła, więc powinna go tym razem traktować, jak swojego gościa. Myślenie o takich drobiazgach pozwalało jej nie ulegać emocjom, które jednak odczuwała, ale do czasu, nim nie oceni całej sytuacji, nie miała zamiaru ich ujawniać. Nie chciała Dong Hoon znowu namieszać w życiu.

Kiedy wszystko było gotowe, siadła przy stoliku i zanurzyła się we wspomnienia z Busan.

– Jak ja to wytrzymałam? – sama nie mogła się nadziwić – Tak daleko, tak daleko od niego. I tak długo… – wróciły do niej chwile, kiedy w samotności prawie wyła z tęsknoty i kiedy resztką woli powstrzymywała się przed wskoczeniem do pociągu do Seulu, byle tylko go zobaczyć.

Wiele razy też chwytała za telefon i wpatrywała się w jego numer, ale świadomość, że on stara się na nowo ułożyć życie rodzinne, sprawiała, że rezygnowała z kliknięcia i rozmowy. Fakt, że on do niej nie zadzwonił ani razu, bardzo ją bolał, ale rozumiała go. Nawet czuła, jak jest mu ciężko po tym, co przeszedł w kontekście zdrady żony.

– Ale mogłeś do mnie zatelefonować… – pomyślała z żalem i trochę wbrew sobie. No cóż trudno jest oszukać własne serce. Ono zawsze zdemaskuje nawet najlepiej poukładane plany umysłu i jego najlepiej dobrane wymówki.

Spojrzała za okno, bo ich stolik był tuż przy witrynie restauracji. Pogoda była wiosenna, a wtedy w Seulu jest naprawdę magicznie. Wszędzie kwitną różowe kwiaty na drzewach, słońce jeszcze tak bardzo nie praży, ludzie chodzą mocno zakochani, cudownie rozkojarzeni. Podobnie było i na tej ulicy. Spojrzała na nowoczesny apartamentowiec naprzeciwko i pomyślała:

– Może to Dong Hoon dopuścił go do użytku? – wydawał się taki jak on, prosty, solidny, estetyczny. – Mogłabym tu zamieszkać – stwierdziła.

Pierwszy raz spojrzała na zegarek na telefonie, który położyła na stoliku. Była już 15.17.

– Hmm, może jedzie samochodem i utknął w korku? A może metrem i nie zdążył na pociąg? – jej umysł bezwiednie szukał przyczyny, że jej gość się jeszcze nie pojawił.

Napiła się wody i znowu obserwowała ulicę. Kelnerowi, który podszedł, powiedziała, że jeszcze czeka na drugą osobę i da mu znać, jak będzie czegoś potrzebowała. Nie zauważyła, nawet, jak obraz ulicy zniknął i jej mocno pracujący umysł zaczął projektować swoje obrazy.

– Może zapomniał… Może pomylił godziny… Może pojechał pod zły adres… Może… – połapała się, że zaczyna się naprawdę denerwować. Ze zwiększoną siłą wrócił do niej wczorajszy niepokój i nałożył się na obecną niepewność. – Kurde, to do niego niepodobne! – jeszcze raz sprawdziła wymianę sms’ów z Dong Hoon i wszystko w niej wyglądało normalnie. Gdyby nie chciał lub nie mógł się pojawić, napisałby wprost. To w końcu jest jej ahjussi, którego dobrze zna.

Po pół godzinie oczekiwania, postanowiła napisać do niego kolejnego sms’a z żartobliwym przypomnieniem o spotkaniu. Wysłała, ale cały czas miał status nieodczytanego! Niechętnie kliknęła na zieloną słuchawkę. Pojawił się sygnał, który szybko zamienił się w komunikat, że aktualnie właściciel tego numeru jest poza zasięgiem lub ma wyłączoną komórkę.

– Jak to! – ten fakt wydał się jej tak surrealistyczny, że jeszcze raz spróbowała połączyć się, ale operator bezlitośnie informował, że nie może zrealizować połączenia a z tym numerem.

Lee Ji An była zupełnie zdezorientowana. W ogóle nie brała pod uwagę takiej ewentualności, że Dong Hoon po prostu się nie pojawi, mało tego, nie będzie się mogła z nim skontaktować.

– I co teraz? – pomyślała i poczuła, że po jej policzkach spływają łzy.

Scroll to Top