Stał przy oknie i z góry patrzył na wejście oraz przeszkloną salę restauracji „Wrócisz Tu!”. Myśli przeskakiwały ze wspomnień do wyobrażeń sobotniego spotkania i ponownie do wspomnień. Stracił poczucie czasu, ale dzisiaj już nikt na niego nie czekał. Nie poszedł ani na obiad ze swoimi przyjaciółmi z firmy, ani na picie z braćmi u Jeong Hee (a jakże!). Nie miał nastroju, aby dziś z kimkolwiek rozmawiać. Wolał w ciszy zastanowić się nad ewentualna strategią spotkania z Lee Ji An. Czuł przez skórę, że to będzie punkt zwrotny w jego życiu, choć tego wrażenia nawet w myślach nie śmiał werbalizować.
Jego nowe, dość już poukładane życie znowu drżało w posadach, a Dong Hoon bardzo chciał je nadal kontrolować. Z takim trudem osiągnięta równowaga i stabilizacja mogła być zagrożona w obliczu napływającej fali starych i nowych uczuć, nadziei i pragnień. Zwłaszcza tych najgłębszych, zakopywanych mozolnie przez ostatnie lata.
– Mam tam pójść wcześniej i poczekać, czy lepiej wejść punktualnie, a może nawet z lekkim poślizgiem? – zastanawiał się.
Każda z tych opcji była w jego sytuacji prosta do realizacji. Jednak nie był pewien, która była optymalna. Jeśli pojawi się przed Ji An, będzie to demaskowało jego niecierpliwość. Gdy przyjdzie się punktualnie, poczuje się jak sztywniak i formalista, a lekkie spóźnienie się zupełnie nie było w jego stylu.
– Od kiedy stałem się taki skrupulatny? – złapał się na mało przyjemnej samocenie. – Już same kombinacje w związku z tym spotkaniem były dla tego, już prawie pięćdziesięcioletniego mężczyzny, żenujące. – Dobrze, że nikomu nie muszę o tym mówić – spojrzał na swoje odbicie w oknie, bo już znacznie pociemniało. – Dlaczego się tak przejmuję i tak… i tak… to przeżywam? – przez chwilę nie umiał nawet nazwać swojego stanu.
Odszedł od okna, usiadł na sofie i włączył telewizor, ale – oczywiście – ani nic nie słyszał, ani nie widział. Myśli i uczucia nadal się w nim kotłowały, jakby zupełnie zerwały się ze smyczy.
– Oj, kiepsko to widzę – kliknął na pilota wyłączając telewizor. – Może jednak lepiej było pójść do Jeong Hee i napić się z braćmi i kolegami? Przecież ja dzisiaj chyba nie zasnę! Niech mnie ktoś wyłączy! – Zaczynał naprawdę panikować. – żeby taki dojrzały facet, jak ja drżał na myśl o spotkaniu z młodą kobietą! Chyba hyong miał rację, kiedy mówił, że my, trzej bracia, mamy bardzo małe doświadczenie z kobietami… Dopiero teraz to zrozumiałem.
Postanowił, że przejdzie się trochę, a może nawet pobiega, aby zmęczyć ciało i zagłuszyć dominujące nad nim emocje.