W piątek około południa do firmy Park Dong Hoon zadzwonił klient z prośbą, że potrzebuje aktualnej oceny bezpieczeństwa kilku budynków, a jeden z nich trzeba obejrzeć jeszcze dzisiaj. Jego współpracownicy zareagowali na to dość nerwowo, bo już marzyli w szybkim wyjściu z pracy i rozpoczęciu weekendu, a podczas takich inspekcji zazwyczaj trzeba było pracować dłużej.
Ale znacie Dong Hoona i wiecie, że zawsze kieruje się sumieniem i obowiązkiem. Oczywiście przyjął zlecenie i postanowił pojechać tam z tylko jednym pracownikiem. Reszta mogła być spokojna o swój początek weekendowej balangi. Szybko spakowali sprzęt i pojechali na miejsce.
W ostatnich promieniach popołudniowego słońca Park Dong Hoon wraz z przedstawicielem firmy, panem Kimem, dokonywali inspekcji zewnętrznych murów starego biurowca. Pan Kim, w niepewności marszcząc czoło, przyglądał się, jak Dong Hoon pieczołowicie badał każdą szczelinę.
– Prezesie, jest pan pewien, że to bezpieczne? Te ściany wydają się być w opłakanym stanie – zauważył Hyung Kyu, najmłodszy z pracowników, którego zabrał ze sobą.
Dong Hoon, skupionym wzrokiem oceniał pęknięcia ciągnące się wzdłuż muru. –
– Musimy to dokładnie zbadać. Bezpieczeństwo jest priorytetem, a te ściany mogą kryć w sobie więcej, niż się wydaje – odparł, jego głos był spokojny, a słowa precyzyjnie dobrane.
Jednak w trakcie ich rozmowy, kiedy przeszli na drugą stronę budynku, powietrze nagle wypełnił subtelny, lecz wyraźny zapach gazu. Dong Hoon natychmiast się zatrzymał, wyostrzając zmysły. –
– Czujesz to? – zapytał Hyung Kyu
– To gaz? – chłopak zrobił się mocno niespokojny i podświadomie cofnął się kilka kroków chowając za narożnikiem budynku.
Zanim Dong Hoon zdążył odpowiedzieć, świat wokół eksplodował ogromną kulminacją dźwięku i ciepła. Potężna fala z impetem uderzyła w Dong Hoona, wyrzucając go w powietrze z siłą, która wydawała się przekraczać granice rzeczywistości. Jego ciało, bezwładnie wirujące w powietrzu, było niczym liść w wirze burzy.
Poczuł, jak wszystkie jego zmysły są przeszywane bólem i gorącem, a po chwili świat wokół ucichł, a czas zdawał się zwalniać. Mim zdążył ułożyć kolejną myśl, ciemność i cisza ogarnęły go całkowicie, pochłaniając każdy przebłysk świadomości.
***
Lee Ji An miała właśnie wychodzić z biura, kiedy nagle jej serce zadrżało, a dziwny niepokój ogarnął jej umysł. Już dawno nie odczuwała takich wrażeń. Kiedyś zdarzało się jej, kiedy babcia zostawała w domu sama, a brutalny wierzyciel wpadła niespodziewanie i ja katował. Zawsze wtedy rzucała wszystko i gnała do domu, by ratować staruszkę, ale dziś nie wiedziała kompletnie, co się dzieje.
W windzie spojrzała na swoje odbicie w lustrze i spostrzegła, że jest strasznie blada, a poprawiając fryzurę zobaczyła drżenie dłoni.
– Zdecydowanie coś jest nie tak? – pomyślała, ale nie mogła znaleźć przyczyny tego niepokoju i to było jeszcze bardziej przerażające dla niej.