Skończyłam oglądać „Little Women” i muszę napisać, że od dawna nie widziałam tak doskonałej realizacji i tak wspaniałego scenariusza! A do tego wyśmienita obsada, a zatem i gra aktorska!
Nastawiałam się na spokojną, babską narrację, a powalił mnie prawdziwy suspens. Autor scenariusza, a za nim reżyser od początku zaserwowali mocne uderzenia, a potem napięcie nieustannie rosło. Mało tego, nic nie dało się przewidzieć! Ani po rekwizytach, ani pobocznych postaciach, jakie się pojawiały. Widz do samego końca zaskakiwany był niespodziewanymi zwrotami akcji i rozwiązaniami poszczególnych wątków.
Ufff!
Choć muszę przyznać, że nie lubię kina akcji, tu było dość atrakcyjnie. Roller coaster, ale zaskakująco przyjemny. Kiety pokazane jako silne charaktery, ale nie feministyczne, zimne idiotki. To one trzymają napięcie i popychają akcję w ciekawym kierunku i do przodu.
Nowe oblicze Kim Go Eun i Nam Ji Hyun, a do tego Wi Ha Joon i Kang Hoon dają ostrego czadu aktorskiego. Przyjmujesz z zadowoleniem ich postaci, które są głębokie i realne… Pełne ciekawych uczuć…
Czy znalazłam jakiś minus? Owszem… Serial jest za… krótki! Nim się rozsmakowałam, już był koniec. Buuu!
Oglądnijcie! sami się przekonacie, że nie ściemniam.
Jest na Netflix!